Cały ubiegły tydzień w bandażach i maściach, to i chwalić się postępem prac ogrodowych nie można się pochwalić. Na domiar złego moja młodsza córka nie zmieściła się w drzwiach i przywaliła w futrynę. Efekt? Złamany mały palec u nogi

Kilka godzin spędzonych na pogotowiu dobiło mnie ostatecznie. Teraz jednak upały zelżały, słońce nie praży już tak niesamowicie, a ja trochę odpoczęłam, zaryzykuję więc i w tym tygodniu dosieję parę metrów kwadratowych trawnika. Raczej wątpię, że nasiona nie pójdą na zmarnowania, ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije! Będę lać wodę ile wlezie i się zobaczy.
No i nie wiem co uczynić z prezentem od Małża, który skusił się na róże z gołym korzeniem i je dla mnie zakupił. Sadzić do donic, czy sadzić do gruntu. Sama nie wiem

Póki co moczą nóżki w wodzie.
Przynajmniej koronkowa kalina w tym roku nie zawodzi