Wróciłam
Wczoraj ratowałam ogród. Wyrzuciłam kilka uschniętych na amen wrzosów i donic. Przycięłam byliny, obrałam obeschnięte listki borówek i limek, plewiłam i laaałam wodę. Martwię się o dwie duże przyschnięte azalie- może odżyją, strasznie bym ich żałowała. I nie mam pojęcia, co zrobić z przyschniętymi hortensjami ogrodowymi- obciąć przyschnięte pędy? Niżej łodygi żyją i puszczają nowe listki.
I postanowiłam nie płakać nad skrzypiącymi pod nogami zgliszczami trawnika. W innej części świata trawniki to wielki luksus, a my mamy je przez większość roku

Wody w studni nie ma, trawnik musi niestety zaczekać na deszcze, bo kranową leję na rabaty.
Zdjęć ogrodu nie będzie na razie, bo cudów nie ma.
Ale za to wkrótce mała relacja z zieleni ( i jej braku ) w Izraelu