W czwartek spotkaliśmy się z Tomkiem (osoba posiadająca pięknego Mercedesa rolnego ) i umówiliśmy się, że przyjedzie pomóc nam przy warzywniku. No i w piątek się zaczęło
...i tym sposobem górka została zaorana pod warzywnik i lasek
Po południu zabrałam się za wytyczanie linii rabat z projektu. Szło mi jak po gruzie Ni cholerci wyjść mi nie chciało kółko... no za chiny nie chciało się "spotkać" z podjazdem do garażu No ale nic to, przeszła do następnych rabat i poszło już lepiej... Oczywiście rabaty są "kwadratowe" ale mają być piękne, zaokrąglone linie
.....jak to ja poplątałam sznurek ale, żem wkurzona była, bo mi nie szło wytyczanie rabat z "odsieczą" przyszedł Tato
jaka precyzja, fachowo zabraliście się za robotę, powiedz Pawłowi ,że i jemu trawy do koszenia starczy a jak będzie chciał poćwiczyć to i może do nas przyjechać
a rybki Paweł nie złowił?
Danuś patyki jedynie w ziemie wtykałam a czasem ze złości coś w pole poszło Chłopaki woleli trzymać się z daleka Tylko ja się tak zastanawiam... po co ja to robiłam skoro i tak tego nie obsadzę. Nie wiem czy orać ten trawnik i robić rabaty czy robić sukcesywnie??
Ania mamy zamiar posiać trawę aż do jeziora a Paweł chyba o tym zapomniał Koszenie to mu się szybko znudzi