W sobotę sporo róż oporządziliśmy, niestety, wygonił nas deszcz. Ale niedziela była piękna i grzeszyliśmy ogrodową pracą. Trzeba było skończyć przecież te róże Wysprzątałam też jedną rabatę, tę do przerobienia wiosną. Czyli astrów i cynii już nie mam w ogrodzie. Ochlastałam liście irysom i konwaliom. Patyki po liliach stoją twardo i nie do ruszenia, dopiero wiosną będzie trzeba.
Rabata różana przed i po
Ostatnie swoje róże w wazonach...
Berberysy na salonowej jeszcze kolorek mają, coraz go mniej
Jeszcze mi zostało trochę bylin do obcięcia, wiązanie traw, kopczyki róż i mogę zimę zacząć.
Kasiu, wszystko, no może prawie wszystko z kilkunastu ostatnich stron 'przeleciałam'. Nadziwić się nie mogę, że tak dużo jeszcze kwiecia u Ciebie, no i te róże!
A to informacja nie tylko dla Sebka - to różowe to złocień krzaczasty, bylina. Łatwa w uprawie, łatwo się rozmnaża i długo kwitnie, najczęściej od sierpnia do przymrozków.
Obrywałam Alchymista dwie godziny! Przez tę czarną ospę! Z resztą róż eMuś pomógł. U mnie skoczek się rozgościł z jednej strony ogrodu. Już nie ma co jeść, mam nadzieję, że nie schował się gdzieś u mnie na zimę.
U nas na weekend ma deszczowo być, a też by się przydało liście sprzątnąć. Ale cieszy mnie ten deszcz, sucho ciągle.
Z róż dopiero na czysto odkurzymy przed kopczykowaniem. Chyba już teraz tak dużo nie naleci tych liści...