A nie było mnie, bo byłam na przeuroczym wyjeździe z mężem z okazji naszej 15 rocznicy ślubu

Pierwotnie mieliśmy jechać na Lanzarote, ale w ostatniej chwili udało nam się zrobić paszporty, zmieniliśmy rezerwację i wylądowaliśmy na Sal, wyspie w Republice Zielonego Przylądka
Pięknie było, odpoczęłam od upałów tutaj, tam jest ciągle 28 stopni, lekki wiatr od oceanu i chmurki i tak prawie cały rok

Wyspa sama w sobie malutka, wulkaniczna pustynia, od roku nie padało, ale i tak jestem zachwycona, ludzie przesympatyczni, cudownie nastawieni, hasłem całego Cabo Verde jest "NO STRESS" i faktycznie tak jest, w ogóle się nie śpieszą. Podczas imprezy w hotelu np. kolejka ludzi przy barze, a barman z barmanką zaczynają sobie tańczyć, gdy poleciała z głośników ich funana
Takiego koloru wody ja osobiście jeszcze nie widziałam, ale nie byłam na Karaibach