Dziewczyny, napiszę zbiorowo, bo ciągle jeszcze dochodzę do siebie po czwartkowych atrakcjach.
Wieczorem zbierałam z Jasiem poziomki, żeby zrobić mu leśny mech z poziomkami na piątek na imieniny Jana. Nagle słyszę "Mamusiu, zjadłem brązową poziomkę". Patrzę na Jaśka a on z jakimś już następnym brązowym grzybkiem przy buzi

Szybko pojechaliśmy do szpitala, płukanie żołądka w narkozie, to wszystko razem z grzybkiem, którego zerwałam karetką do Łodzi na badania wysłali. To była najdłuższa noc w moim życiu

Na szczęście grzybek okazał się jadalny, chcieli nas trzymać jeszcze do poniedziałku w szpitalu, bo coś w wynikach krwi wyszło nie tak, ale wypisałam się na własne żądanie wczoraj i poszłam z nim do naszego lekarza, który jest też chirurgiem dziecięcym. W poniedziałek mamy jeszcze się zgłosić, ale nic złego i strasznego się nie dzieje

Lekarz powiedział, że dobrze, że się wypisaliśmy, bo jeszcze by się czymś zaraził, a dodatkowo i siebie i jego bym wykończyła tam w tym ukropie

Teraz pojechał z tatusiem w nagrodę za to, że był taki dzielny kupić sobie samochód
Ogrodowo nic się nie dzieje, bo upał straszny, nic się nie da robić. The Fairy obsypane kwiatami, Vanilki i Anabel mają już duże pąki

Liatrowy busz mi się szykuje.
W warzywniaku szaleją dynie i cukinia