To jest jakaś choroba, przyjechałam do domu w miarę wcześnie, to od razu poleciałam do ogrodu

Wygrabiłam zeszłoroczny trawnik od frontu. Powyrywałam uschnięte werbeny i purple majesty, znalazłam, że jednak czosnki wychodzą

Jupiii... czyli żyją, nie zgniły

Niestety krokusów i szafirków się chyba nie doczekam

Odkryłam pierwszego kwiatka, to bratki, które kupiłam wiosną rok temu
Dwie z trzech sadzonych jesienią piwonii od mamy żyją
A na parapetach rośnie

Tu papryka i cynia
Plan na jutro:
- cięcie cisów
- cięcie grabów
- wyrównanie niektórych tujek
- odchwaszczenie przy piwoniach na przyszłej rabacie
- przygotowanie dwóch skrzyń na warzywa
Chyba nie zdążę ze wszystkim, ale jak już się plan wyznaczy, to trzeba dążyć do jego realizacji