My też śmiejemy się , że jeszcze dobrze skosić nie zdążymy już z nieba leje.
Jakby koszenie było tańcem wywołującym deszcz, w tym sezonie ani raz nie zdarzyło się, że od razu po koszeniu nie pada.
Ale i tak wolę to niż dymać cały czas z konewką jak rok temu
Bo jak sobie wiosną pomyślałam ile od jesieni dosadziłam i ile więcej podlewania by było to miałam ciemno przed oczami
Pięknie Ci róże kwitną... Faktycznie lecicie z robota niesamowicie, teraz na dwa fronty - w ogrodzie i w domu, pary sporo trzeba A trawnik to juz kosmos, nie macie koszyka do kosiarki? bo porem góra grabienia...
O to chodzi, że nie grabimy wcale i to wszystko znika prawie bez śladu, za to gdzie nie grzebniesz to na głębokości 2 cm dżdżownica na dżdżownicy.....to do nich potem przyłażą krety
Z koszykiem koszone tylko w przydomowym