Sylwuś tylko nie przesadź z tym odreagowywaniem, żebyś nie złapała kataru!
Jak Babcia, wraca do sił?
Ja dzisiaj nawet nosa z domu nie wystawiłam tak jest paskudnie...rano miałam chęć na działkę, ale jak odsłoniłam rolety to zrezygnowałam. Szperam w necie za nowymi roślinkami
Słonka nie było ani grama buuu Za to lekko mroźno było, a wieczorem bardziej.
Zmarzliśmy , ale gorący obiadek( dzień wcześniej ugotowany) rozgrzał nas. A praca też nie była lekka, bo piłą eM przycinał w podwórku drzewa w tym te wysokie wiśnie i naszego orzecha. ( nie mylić z orzechem sąsiada)
Zeszło cały dzień na trzymaniu i przestawianiu drabiny, noszeniu gałęzi na sterty do zmielenia i do rąbania. Jednym słowem utyrałam się nosem w górę, bo z dołu zadzierając go najwyżej jak umiem mówiłam którą gałąź w którym miejscu ciąć ma. Aż mi szyja odpadała
Babcia podobno ciut lepiej bo dyrygować już zaczyna, znaczy się musi być poprawa, skoro Jej charakter wracaTaką mam cicha nadzieję.
Tak Gosiu berberys , bardzo je lubię bo są piękne cały rok, nawet zimą Ale pierwszy którego posadziłam w podwórku umarzł mi prawie do zera od razu pierwszej zimy...i prawie się do nich zniechęciłam wtedy a potem spróbowałam jeszcze raz i zaskoczyłoTeraz mam ich sporo
Piszesz Sylwia, że Babunia już dyryguje? Ale się uśmiałam. Fajnie, że już stan zdrowia się poprawia.
No to się dotleniłaś dzisiaj!.I tyyyle dobrej roboty za Wami. Pozdrawiam.