W ramach łąki kwietnej i ja się wypowiem, bo chyba nie ma na forum osoby, która by dłużej o takową u siebie walczyła niż ja....nieskromna jestem w tym względzie

Moja miała być taką klasyczną pełną dzikich kwiatów i koniczyny, maków i bławatków....i byłaby gdyby nie wyczyn babci z plewieniem. Tą historie wszyscy już znacie. Potem prawie że jak Majka u nas była blisko było oczekiwanego efektu niestety nastąpiły drastyczne zmiany klimatu, ekstremalne temperatury i susze, rośliny nie miały wody do kiełkowania bo na ten przykład od lutego do lipca nie spadło z nieba nic, a potem przyszły powodzie i w kolejnym sezonie w czerwcu gradobicie które skosiło łąkę sięgającą pępka do zera, do gołej ziemi. Znowu nie było nasion, a nawet gdyby były to by nie skiełkowały bo kolejna wiosna była znowu suszą. Od tamtej pory moja łąka ni jest klasyczna bo postanowiłam ją zasadzić roślinami mniej rodzimymi, le za to tak by cieszyła cały sezon i śmiem twierdzić , ze jestem biska celu. Obecnie jest cudna, bynajmniej nie straszy, a to za przyczyna traw zatopionych w nawłoci, astrach i sadźcach. Właśnie dosadziłam wernonii

może coś wrzucę z łąki z początków sierpnia bo takie mam w lapku na razie. Ale to u mnie