Do warzywnika to ja bym jabłonki ozdobne sadziła Do efektów ciągle jeszcze daleko...
To rabatka, która do tej pory była przechowalnikiem. To ta "tylko" odchwaszczona
Było.
I jest. Na razie
Chyba zostaje tylko pomysł. Zabrakło mi miejsca w warzywniku Więc znowu muszę w sadzie grządki warzywne zrobić.
Na łąkę pomysł miałam taki, aby ją po prostu obsadzić swoim nadmiarem kwiatów. Żadnego wysiewania mieszanek. Jakoś w nie nie wierzę. I dosiewać jednoroczne kwiaty typu maki, bławatki, nagietki.
Jeszcze jak się ociepliło
Może warzywa wreszcie zaczną u mnie rosnąć, bo marne są.
W sobotę przygotowałam dwie ostatnie grządki, rozwaliłam kompostowy kopiec kreta. Odchwaściłam kolejne metry grabu (ten perz mnie wykończy, znowu go mnóstwo narosło, a w tamtym roku wokół grabu było wszystko wybrane).
Posadziłam sporą część pomidorów. Nastawiłam 40 litrów gnojówki z pokrzywy. Znikają spod domu doniczki z rasadami kwiatów. Chyba z połowę już wysadziłam.
Nazrywałam też młode pędy z sosny - wyszło ok. 4 litrów.
Z sobotniego ugoru.
Tu gdzieś jest grab ha ha
I wieczorem. To samo miejsce. Kopca nie widać, za to grab już widać I hortensje odzyskały dostęp do światła.
Pomidorków posadzonych już nie zdążyłam sfotografować, bo kończyłam nocą. Dziś wysadzę dynie, arbuzy, cukinie, patisony.