Ze smutkiem czytam i oglądam szkody po ulewie
Dobrze, że sobie popłakałaś, tak trzeba, bo inaczej człowiek by tego nie przetrzymał.
Życzę Ci, żeby nie było już takich niemiłych niespodzianek.
Podoba mi się realizacja powstałego jesienią planu posadzenia drzew liściastych, fajnie wyszło.
Przez kilka sprzątaliśmy po zalaniu garażu i piwnicy, bo też naniosło mułu...w ogrodzie wsiąkło, zostało maziste błoto, ale to wyschnie. Tam gdzie mułu było mniej rośliny wystartowały jak szalone, a z resztą jakoś sobie poradzimy, jedynie usychają 2 jarzębiny stojące w mule. Mój rozmiar szkód w stosunku do tego co u Sylwii jest tak malutki, że nie można porównywać w żadnym wypadku, ale szkoda mi i tego, bo człowiek się stara, a tu pstryk jedna ulewa załatwia "na cacy".