Ja utknęłam przy przesadzaniu... Nie wiem, gdzie wetknąć jeden krzak okrywkwej i zablokowało mnie totalnie, miotam się i jestem zmęczona już tym ciągłym przesadzaniem
Dominika, to jest w takiej rozsypce, że nikt oprócz mnie nie zrozumiałby o co chodzi, a żeby doprowadzić to do stanu nadającego się do pokazów publicznych - musiałabym mieć trochę czasu...a nie mam.
Zostawiam planowanie na forum na zimowe wieczory
Perfekcjonistka ???? dziś nawet moja rodzona matka się na mnie wydarła, że takiego bajzlu narobiłam, że wstyd, że wszystko rozkopane, że końca nie widać, że nie ma chociaż jednej rabaty skończonej, że ja nigdy nie skończę itp itd....
Jednym małym sukcesem mogę się dziś pochwalić - mam 4 doniczki mniej, bo posadziłam wreszcie trzy cisy i miskanta....chociaż tyle
Wspólne radzenie zostawiam na zimę...i tak do tej pory pozmieniam jeszcze 234 razy, a do wiosny to.......
Kamloty już przytachałam.....nadałam kształt rabaty na górce - tej o którą była "wojna" z eMem (już machnął ręką) i jeszcze ją powiększyłam. Teraz ściąganie darni, murowanie i podmianka ziemi.....a potem przesadzanie....oj zejdzie mi się....
Ja tak miałam z peoniami...no nigdzie nie pasują.....aż wreszcie dziś powiedziałam dość tego, bo przez to czego nie lubię zmarnuję to co lubię - przesadziłam peonie (i pewnie nie jest to ich miejsce ostateczne) i posadziłam co zaplanowałam na ich miejsce.
Daj sobie trochę luzu, bo jak się za długo myśli to się nie myśli....odpocznij i zobaczysz, że coś wykombinujesz
Sylwuś, co ja czytam! Wygrałaś z eMem. No gratuluję, że jednak zrezygnował z zawału serca.
Perfekcjonistka ???? dziś nawet moja rodzona matka się na mnie wydarła, że takiego bajzlu narobiłam, że wstyd, że wszystko rozkopane, że końca nie widać, że nie ma chociaż jednej rabaty skończonej, że ja nigdy nie skończę itp itd.... - hmmm, tak jakbym już słyszała podobne (niemal identyczne) słowa, tylko że one do mnie były adresowane.