Monika coś w tym jest, jak za płotem było jeszcze pole porzeczek czarnych to zrobiłam chyba ze 30 litrów soku, piliśmy całą jesień i zimę, przeziębień nie było. Więc teraz jak się da to zrobię dużo sosny i od jesieni dzieciaki normalnie do picia do wody, albo do herbaty. A z tym dodatkiem do mięs... świetna myśl... marynata będzie ideał.

No tylko wiesz, ja alkoholem jedynie maleńki słoiczek zalewam. Normalnie syrop robię w pięciolitrowym słoju i mimo że piszą że się zepsuje to mi przetrzymuje w ciemnym miejscu do wiosny bez niczego. Konczy się akurat przed nowymi zbiorami (które tuż tuż). Tylko dużo cukru trzeba dać żeby się nie zepsuło
Wiadomo że lepiej zapobiegać niż leczyć, ale nawet jak idziesz z dzieckiem do lekarza bo kaszel to co ci każe kupić jak oskrzela czyste? Każe iść do apteki bo tam coś dadzą. A a aptece pani poleca syrop piniowy To już lepiej na własnym lecieć

Na przeziębienia kochana to ja mam inny eliksir Zganiatasz kilka ząbków czosnku, tak z połowę główki, zalewasz to sokiem z jednej cytryny, potem kilka łyżek miodu i zalewamy letnią wodą. Robię wieczorem, mieszam, przykrywam i od rana pijemy. Śmierdzi czosnkiem ale w smaku zupełnie go nie czuć, smakuje jak lemoniada. Moja córa nazywa to bombą witaminową i często prosi żeby zrobić nawet jak nie jest chora Jak czujesz że się rozbiera to koniecznie wypróbuj

No pewnie. Chodzi o to żeby się przegryzło parę godzin. I niech nie wącha, bo się zrazi

wiesz co nie wiem czy to dobrze, czy źle że nie mogę siedzieć w bezczynności, nawet książki szybko czytam... zimą ponad 30 myknęłam

To pięknie nadrabiasz statystyki-bo wiadomo, że generalnie ludzie mało czytająKiedyś też byłam molem książkowym-teraz mniej-ale też bardzo lubię czytać. Wstyd się przyznać,ale trochę też mam hopla na punkcie serialów-nie jakichś tam tasiemców-ale np. Gra o Tron, czy Wikingowie