Jestem, jestem... już zdrowa dawno, ale zarobiona tak że nie wiem co olać jako pierwsze
Po pierwsze musiałam nadgonić zawodowo

Potem obrobić dom i wszelkie prace z tym związane.
Na poddaszu udało nam się domalować boazerię i ściany, wyczyścić podłogę i położyć podkład, do tego wtargać 32 paczki paneli na górę

ufff ręce do kolan
W ogrodzie wyczyszczone 150 m2 bylinówki, wycięte wszystkie suche badyle, trawy - począwszy od trzcinników, po miskanty i rozplenice, 40 hortensji.
Rozgarnięte kopczyki róż, wygrabione liście.
Nawieziony trawnik, choć trudno go określić tym mianem, może kiedyś będę miała już na tyle mało roboty że trawnik sobie założę od początku. Na razie przy dzieciach i psie mowy nie ma.
Warzywnik - skrzynie wzbogacone o 12 taczek mojego kompostu, dodatkowo 10 worków obornika, 4 kompostu kupnego i 4 worki ziemi do warzyw. Jedna skrzynia obsiana już marchewką, pietruszką, cebulą, rzodkiewką... inne czekają.
Najbardziej bogate podłoże dostanie cukinia.
Wytargałam już cebulowe w donicach na schody, szykują się iryski.
Na rabatach mam cebulowe przetrzebione przez nornice, najbardziej żal mi czosnków... natomiast krokusy pięknie się rozrosły i kwitną w najlepsze.
W końcu zdecydowałam się na rodzaj ogrodzenia do warzywnika, cześć już zamówiona, część kupię w OBI, resztę robimy sami, bo będę obsadzała żywopłotem - jakim to jeszcze nie wiem, daję sobie w tej kwestii czas do jesieni. Na razie wydzielę niską siatką, by psiura nie wchodziła.
mąż dłużej pracuje więc ja zawożę dzieci i odbieram, mało czasu dla siebie zostaje...
zdjęcia może jutro jak nie będzie padać, dziś już nie mam sił....