Dziękuję Kasiu za Twoje ciepłe i bardzo miłe powitanie na swoim przepięknym wątku .
Spieszę jeszcze dodać. że pominęłam 2 roślinki, które jeszcze goszczą w moim malutkim przydomowym ogródeczku. To Kalmia-delikatnie różowa, która w tym roku obsypała się pączkami zjawiskowo gęsto, niektóre już się "puszczają"

)) oraz Wiciokrzew- Przewierceń , który pnie się po całej długości lewej strony na czubeczku ogrodzenia, jeszcze nie ma kwiatów ale jak je pokaże i się całkowicie rozłożą w takie okrągłe koszyczki, to pachną, mmmmmmhmmmm, zwłaszcza wieczorem

)) .
Dlatego je wspominam dodatkowo, bo myślę, iż byłoby im bardzo przykro, ze odwdzięczają się swoim pięknem a ja jestem taka niewdzięczna.
Wyobrażam sobie jak bardzo przeżyłaś odejście Taro, my walczyliśmy z poprzednim labradorem do końca. Złapała babeszjozę-codziennie vet, kroplówki,krew i leki ale przegraliśmy tę walkę

((
Odchodziła patrząc nam w oczy i do ostatnich minut jej ogon uderzał w lewą i prawą stronę z radości,że jesteśmy przy niej,blisko. Była przytulaskiem, obecna też nim jest. Takie chwile pamięta się już na zawsze.
Tak Kasiu, Bawaria jest baaaaaardzo piękna. Taką samą miłością darzę Walię, zakochałam się w niej również od pierwszego wejrzenia. Często tam bywaliśmy z pewnych względów- ostatnio latem, przed pandemią. Ale mam też dziwne wrażenie, że moje poprzednie wcielenie żyło chyba na samym południu Włoch, w niewielkim miasteczku, w domku pokrytym wypłowiałą od słońca dachówką z winoroślą . Te chwile, kiedy się jedzie wąskimi, brukowanymi uliczkami , gdzie przed domami siedzą starsi, często spracowani ludzie, przypieczeni słońcem, częstują własnym winem, są przyjaźni i bardzo pogodni. Kocham te klimaty bardzo, z resztą od zawsze lubiłam starszych ludzi i otwierałam szeroko buzię słuchając ich wspomnień i życiowych doświadczeń, pięknych wzruszeń, bo to przecież żywa historia .
Zapewne też tak masz, że wstając z łóżka rano wybiegasz jeszcze w koszulce do ogrodu ? wciągasz te poranne powietrze i cieszysz się każdym nowo-rozwiniętym pączkiem ?

)))
Na drzewku aronii mam nieduży karmniczek dla ptaszków. Codziennie,przez całą zimę aż do połowy maja dokarmiałam ćwirki- już raniutko na mnie czekały szczebiocząc. Zjadły łącznie 45 kg łuskanego słonecznika i kaszy jaglanej przez ostatnią zimę

)))
Sporo się rozpisałam, przepraszam - już zmykam
Miłego wieczoru życzę właścicielce wątku oraz wszystkim "tubylcom"