Joluś większość eMków urabiamy po swojemu i każda z nas musi się wykazać
małżeńską kreatywnością żeby praca została wykonana i żeby eM myślał, że to
od niego wyszło i to był jego pomysł, przyznam się że wykopywanie jałowców
idzie mi słabo jeden na rok, ale budowa szklarni to mnie już miło zaskoczyła
i eM mnie zaskakuje, ale jak coś nie po mojej myśli idzie to się focham,
że kolejny składzik sobie szykuje i tak są już kolejne deski do umeblowania
No wlasnie Jolu, wypadaloby cos nadrobic zdjeciowo. Rosliny tez maja swoj charakterek
A z mezem, to wiesz, niby nie lubi zmian, ale daje sie urabiac i masz wolna reke, to duzy plus I pewnie ma cale morze innych zalet. Ja juz przywyklam, ze moj z rzadka cos robi, te ciezsze rzeczy, i zawsze kosi trawe (nie wiem, co faceci maja z tymi trawnikami) i zawsze, ale to zawsze chwali sie tym, co w ogrodzie urosnie. Warzywami przede wszystkim, ale kwiatami tez. Otoczenia ma go za wielkiego ogrodnika Tylko czasami wychodzi na jaw, ze to moja sprawka ogrodowa, a nie jego, bo on w zyciu wysial nasiona tylko raz (z corka uprawiaja wlasna cytryne) No ale drzewo posadzil A nawet kilka, owocowych
____________________
Poppy, czyli oswajanie
“I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh