Jolu, myślałam, że tylko z drugiej strony Warszawy przeszła trąba. Dobrze, że dom cały. Ogrodu szkoda ale najważniejsze, że wam nic się nie stało. Jakby było ci coś potrzeba pomóc - zadzwoń.
Jola współczuje bardzo a brak pradu jest bardzo uciążliwy i ten strach jak to się dzieje. Nie rozchoruj sie tylko jak ja się rozchorowałam wprawdzie za drugim razem z innego powodu ale pierwszy przez ten kataklizm. Najwazniejsze ze dom cały bo to dopiero by było zmartwienie. U Kasi-Luizy wiatr wyrwał dwa wielkie modrzewie a u Nikity tez straty, straszne te pogody teraz a to jeszcze nie koniec podobno.Buziaki ślę i trzymaj się.
Straszne to co czytam... tyle szkód wyrządzają te burze
Dziewczyny, ale najważniejsze, że dom stoi i nikomu nic się nie stało. Cała reszta da sobie radę. Ogrodu szkoda, ale mogło być gorzej...
Pozdrawiam cieplutko...
U mnie właśnie to samo - piękny, duży kwiat (tylko się póki co przypala). Krzaczek a razie mały, ale będę czekać, aż podrośnie Bo jest piękny ten kwiat.
Ojej, czytam jak u Ciebie się porobiło... ta aura jest nieprzewidywalna... mam nadzieję, że uda się szybko zlikwidować skutki nawałnicy i szkody okażą się mniejsze...
O rany ! Współczuję bardzo. U nas w łódzkiem wczoraj też narozrabiało ale u mnie na szczęście nie. W okolicznych ogrodach - tych z forum - pozalewane, powyrywane drzewa, prądu brak. Współczuję Jolu tych przeżyć i lęku oraz strat. Z naturą nie wygramy. Dobrze że gorzej się nie skończyło dla was.