Kasiu, tam, gdzie Zbyszek pracuje, jest ziemia gliniasta. Ich szef rok temu robił ogród i hałdę gliny zepchnął na bok, a zamiast dowiózł ziemię bardziej luźną. Niestety ostatnio wszystko wyrównał i z gliną gorzej, bo z równego terenu dołki się źle kopie ... Jak Zbyszek tylko może, we wiadrze wozi mi tą glinę (strasznie ciężkie te wiadra, ale sama ich nie dźwigam, tylko biedak jeden. Aż jęczy, a mi go żal, ale sama nie mogę takich ciężarów ... ). Więc przywozi mi takie wiadro gliny, a ja sobie łopatką wybieram i mieszam do dołków z kompostem, ziemią ogrodową (miałam też trochę czarnoziemu, to dawałam) i obornikiem. Obornik też już mi się skończył, więc przez pół wsi z wiaderkiem biegłam do szwagierki po trochę obornika. Tylko z korą pod trawy gorzej. Obawiam się, że ph w całym ogrodzie jest obecnie podobne. Będę musiała wiosną sprawdzić ... Przydałby się koński obornik, by zakwasić wiosną rododendrony, no i pozostają jeszcze nawozy specjalistyczne... Na wiosnę zamówię znowu obornik.