A co do wypalania nie wiem czy wspominałam. 2 tygodnie temu kopaliśmy rów. Sąsiadka u siebie wypalała trawę. I ponieważ słabo sie u niej wypalało to poszła robić obiad ( jak później powiedziała sądząc że zgaśnie)
No i my z jej synem i mężem w tych rowach. Nagle odwracamy się, a tu nasza łąka w ogniu. Rzuciliśmy sie z łopatami ale nie dało rady tego zahamować. Doszło do rowu i tam sie zatrzymało, a ja szerokość do drogi. Spalił sie pas do wymiarach 15/50 m
A co do wypalania nie wiem czy wspominałam. 2 tygodnie temu kopaliśmy rów. Sąsiadka u siebie wypalała trawę. I ponieważ słabo sie u niej wypalało to poszła robić obiad ( jak później powiedziała sądząc że zgaśnie)
No i my z jej synem i mężem w tych rowach. Nagle odwracamy się, a tu nasza łąka w ogniu. Rzuciliśmy sie z łopatami ale nie dało rady tego zahamować. Doszło do rowu i tam sie zatrzymało, a ja szerokość do drogi. Spalił sie pas do wymiarach 15/50 m
Mieliscie sporoszczęścia, a sasiadka już pewnie nigdy tak ogniska nie zostawi.
U nas najczęściej nastolatki dla zabawy podpalają. Kilka dni temu paliły się łaki na Ruczaju w Krakowie. Teraz rodzice mają pokryć wydatki zwiazane z akcją gaśniczą - bagatelka 100 000 zł. Współczuję.
quote=ell napisał(a)] Przygotowałam mój nowy warzywniak do sezonu i posadziłam szczypior oraz zasiałam pierwszą rzodkiewkę.
[.
A ja pamiętam, jak latem pisałaś, że nie masz miejsca na warzywnik. A tu proszę - taki śliczny, z tym faszynowym płotkiem. Oczy mojej wyobraźni widzą już piękną sałatę, szczypiorek, krzaczki drobnych pomidorków....
Dzisiaj pogada była rewelacyjna, więc zabrałam się za sianie i sadzenie.
Na pierwszy ogień poszedł warzywniak - najwyższy czas.
Cebulka na szczypior, koperek, buraczki, roszpunka, szpinak i rzodkiewka - w środek pójdzie sałata, ale dopiero wysadzę ją po świętach - śniegiem znów ma sypnać.
A co do wypalania nie wiem czy wspominałam. 2 tygodnie temu kopaliśmy rów. Sąsiadka u siebie wypalała trawę. I ponieważ słabo sie u niej wypalało to poszła robić obiad ( jak później powiedziała sądząc że zgaśnie)
No i my z jej synem i mężem w tych rowach. Nagle odwracamy się, a tu nasza łąka w ogniu. Rzuciliśmy sie z łopatami ale nie dało rady tego zahamować. Doszło do rowu i tam sie zatrzymało, a ja szerokość do drogi. Spalił sie pas do wymiarach 15/50 m
Mieliscie sporoszczęścia, a sasiadka już pewnie nigdy tak ogniska nie zostawi.
U nas najczęściej nastolatki dla zabawy podpalają. Kilka dni temu paliły się łaki na Ruczaju w Krakowie. Teraz rodzice mają pokryć wydatki zwiazane z akcją gaśniczą - bagatelka 100 000 zł. Współczuję.
No zapewne. To nawet nie było ognisko, u siebie moze 2m*2 wypaliła bo sie nie paliło. Ale prawdopodobnie zawiało i spadło tam gdzie sucho. Przerażające jak szybko może się zdarzyć tragedia.