Weroniko Sławek najpierw przez trzy lata trenował gimnastykę sportową. Niestety raz złamał rękę, a rok temu zaczął go kręgosłup boleć, więc odpuscilismy i został kompletnie bez dodatkowych zajęć, bo nie mielismy żadnego madrego pomysłu. Na szczęście w szkole mają b.fajną panią od muzyki, która w ramach zajęć polekcyjnych prowadzi z dziećmi lekcje na pianinie, o które walczyła z dyrekcją jak lwica.
I właśnie na tych zajęciach Sławek złapał bakcyla. Dostał się do szkoły muzycznej na fortepian i jak na razie b. mu się to podoba. Byle tak dalej. A jak wnuczek dostał się do muzycznej, to i pianino, które od roku było prawie nie używane przyjechało w prezencie od dziadków.
Mój syn też w szkole muzycznej u nas to rodzinna tradycja, ja i rodzeństwo też absolwenci ; ) Teraz choć szkoła blisko, to podziwiam, że syn ma siłę i chęci bo to jednak czasochłonny obowiązek, ale ma zapał i z przyjemnością słucham jak coraz lepiej gra, najważniejsze, że on czuje satysfakcję.
U nas podobnie - Babcia, jej rodzeństwo i jej dzieci (czyli moja mama z rodzeństwem) chodzili do muzycznej. Ciocia i jej syn zostali muzykami. Szczególnie Tomek wyróżnia się ogromnym talentem międzynarodowym. Warto posłuchać jego gry i utworów www.tomaszarnold.com