Oj kibicuję wspólnej pracy. Ja też wszystkie weekendy ostatnio, nawet niedziele, razem z kolegą, pracuję w ogrodzie.
Dni co raz krótsze, jak wracam z pracy to ledwo łapię jeszcze jakieś światło a chcę też jeszcze z dziećmi pobyć zanim pójdą spać i zostają weekendy. Ale jak się człowiek napracuje ogrodowo, to jest taki szczęśliwy....mnie dziś wszystko boli, ledwo łażę ale za chwilę bryknę do łóżka z poczuciem wspaniałego, udanego dnia.
Witaj Elu! Chyba wszyscy nie możemy odżałować, że u nas już jesień i dni coraz krótsze.
To tak dla rozgrzania pozostawiam zaproszenie do mojego nowego wątku z relacją z podróży po Toskanii, jeśli Cię to zainteresuje:
Gosiu
u mnie ostatnio brak czasu już nawet na ogródek.
Dziękuję , że nam kibicujesz, bo czasu przed zimą mamy mało, a pracy przed nami ogromnie dużo. Kondzio zaczyna optymistycznie spogladać na swój ogród, który naprawdę jest piekny.
Anitko zaglądnę , zaglądnę - co prawda nie wiem kiedy ale na 100% zaglądnę.
Buziaki - dzisiaj spoatrzegłam jak szybko robi się ciemno - chciałam cos nadrobić w ogródku i noc mnie zastała.
Dzisiaj zabrałam się za małe ogródkowe porządki. Wyrwałam moje pomidorowe potwory i zasadziłam kilka dokupionych roślin.
Pomidorki potworki czekają w garażu na zlitowanie i przerobienie na sałatki.
Jakiś tydzień temu była u nas okropna wichura. Normalnie rano mocno się zdziwiłam gdy zastałam taki widok
tą donicę ledwo dźwigam, a wylądowała cztery metry od miejsca gdzie stała
posadziłam dzisiaj jeszcze kolejne rojniki i karmnik zółty na schodkach
przy gruszy posadziłam jeszcze miskanta -niestety nie pamietam jak się zwie , ale co tam ważne, że mi się podoba.