A jadąc we czwartek rano na działkę samochodem wyładowanym worami z ziemią, różami, trawami, zawilcami bardzo się zdziwiłam, że otwarte jest małe centrum ogrodnicze, które mam po drodze (bo to przecież święto było). Oczywiście (ku rozpaczy mojego syna) nie mogłam sobie odmówić przyjemności szybkiego zerknięcia. No i wyszłam z trzema dzwonkami, które ostatecznie na razie znalazły miejsce przed rzeźbą, za różami Munstead Wood. Dzwonki planowałam przy żółtych różach przy tarasie, ale jak tam dojdą Lavender Ice to może byłoby za dużo tego dobrego.
Rzeźba z dzwonkami:
Dzwonki stoją jeszcze w doniczkach, po wkopaniu są ciut niżej. Wprawne oko dojrzy malutkie jeszcze Munstead Wood, sadzone w kwietniu z gołym korzeniem. Ale jedna z nich ma już osiem!! małych na razie pączków

. A jeszcze tydzień temu w ogóle ich nie było widać i zastanawiałam się, czy w ogóle kwiaty w tym roku zobaczę. Drugi krzaczek trochę skromniej, bo cztery pączki, ale to chyba też nieźle.