Po prawie miesiącu walki z mega bólami, które okazały się nie być bólami od kręgosłupa a innym dziadostwem (nikomu nie życzę!) doszłam do siebie. Trzy tygodnie leżenia i tego bólu wykończyło mnie fizycznie i psychicznie, ale już jest dobrze. Jeszcze muszę odrobić utracone kilogramy, popracować nad kondycją.
Witam się z Wami już jesiennie. Co z jednej strony mnie smuci, ale z drugiej strony jakoś tak fajnie w chłodnawy dzień posiedzieć w domu, poczytać książkę, poleżeć, polenić się. Po prostu nic nie robić.
Taki jesienny obrazek na powitanie