Ha udało mi się upolować dzisiaj wrotycz

) nie wiem dlaczego wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi, choć rozglądam się po łąkach w jego poszukiwaniu odkąd zaobserwowałam na moich hostach wesoło baraszkujące opuchlaki. A tu niespodzianka, prawie pod samym domem rósł sobie spokojnie przy takim lokalnym skrócie, którym dość często jeżdżę.
I dzisiaj sobie jadę, patrzę jest! Taki piękny żółciutki, dorodny,prawie przy samej drodze sobie rósł. Ale że się spieszyłam więc pojechałam dalej z nastawieniem że wrócę tam potem. I wróciłam tylko w miedzy czasie prawie serce mi stanęło ze zgrozy jak zobaczyłam wykoszoną łąkę. Sobie myślę no cholera wykosili mój wrotycz

na szczęście to nie była ta łąka

rósł sobie spokojnie kawałek dalej

Rzuciłam się na niego jak zając na sałatę

narwałam tego z pół bagażnika i z zadowoloną miną wróciłam do domu. eM jak mnie zobaczył z moją zdobyczą pod pachą to stwierdził, że mi już całkiem odbiło, że przecież to chwast i na co mi tego tyle.
Trochę zmienił zdanie jak go uświadomiłam, że ta roślinka którą tak brzydko chwastem nazwał, to cudowne lekarstwo za pomocą którego ja pozbędę się opuchlaków a on zaoszczędzi pieniądze, które bym wydała na chemiczny preparat, najbardziej do niego przemówił ten ostatni argument
A tak serio to mam nadzieję, że ta wrotyczowa mikstura pomoże, bo jak na razie oprócz tych trzech osobników więcej ich nie zaobserwowałam a i rośliny wyglądają całkiem dobrze, zwłaszcza niedawno rozsadzane żurawki widzę, że biorą się do życia. Wypuszczają nowe listki a jedna to nawet będzie kwitła. Jedynie na jednym rodku zaobserwowałam wygryzione listki ale czy to na pewno opuchlaki? nie wiem. Bo rodek ma się całkiem fajnie ładne dorodne liście, duże przyrosty.
W każdym razie jutro nastawię miksturę i po powrocie z urlopu podleję nią cały ogród. Zobaczymy czy wystarczy ekologia czy trzeba będzie sięgnąć po chemię.