Kochani umówmy się z próżnego i salomon nie naleje... o wszystko trzeba zadbać, możemy się gniewać lub przyjąć to do wiadomości...
Mogę śmiało powiedzieć, że kocham swój ogród, czas jaki w nim spędzam, głównie jednak przy pielęgnacji, nie na leżaku. Ba ostatnio u Oli powiedziałam że brak mi kopania i wybierania chwastów

nie lubię siedzieć na doopie, nie lubie pokazywać palcem, że coś trzeba zrobić. Po prostu to robię.
Zaraziłam też ogrodem mojego M, który jak jest w domu to robi obchód, ogląda, zna nazwy roślin, podziwia że coś zakwitło, urosło... moje dzieci również. Rano w niedziele wspólnie oglądamy Maję w ogrodzie. Ostatnio Franek bardzo mnie zaskoczył gdy zapytał czy ta Pani (Maja) mogła by tak i do nas przyjechać, na co Maks powiedział nieee mamy za mały ogród

