a mnie to pewnie juz nie...

ale cos z nimi bylo nie tak ? chorowały ? bo przeciez cieciem mozna ladnie prowadzic...
no ale juz po ptakach

No... na taki poziom ogrodnictwa to chyba nigdy nie wejdę...Ale podziwiam za konsekwencję i ilość wykonanej roboty. Fajnie, że pogoda wam pozwala- u mnie zasysa.

Czasem Aniu trzeba tak w imię wyższych celów.

a mnie to pewnie juz nie...

Wiem Asiu... ale moja odwaga w takich działaniach ograniczyła się się do wywalenia jałowców. Choć nad jednym świerkiem srebrnym się wacham- ale on nie daje mi powodów do usunięcia.

Kasiu ,nie chorowały. Trzy zostaną ,są mniejsze i je przesadzę. Poza tym jeszcze dwa będą w rogu za klonem Flamingo i trzy za domkiem Zosi. Te udało się skomponować z resztą. Widzisz więc,że nie działam bezmyślnie.

Kasia przecież wiem że to z dobrego serca ,Ciebie też kocham wariatko

Aż zaniemowilam A zamykalas oczy jak ciachalas?
Ostatnio cały czas widze jak wycinane są drzewa, to te u mnie po trąbie powietrznej i śni mi się to juz po nocach.
Zadanie masz teraz bojowe, rabata ma być na wystawowa