Aniu dobrze żeś się odnalazła Ja liczę po cichu, że jeszcze ciepłe dni przyjdą. Przecież ostatnie trzy lata wstecz to my na Wszystkich Świętych w swetrach chodzimy
Może jednak domek uda się zacząć chociaż?
Anek, no widzisz Toszka chuchnęła we mnie jakimś pneumokokiem i w wyrku wylądowałam Ale już gra, jestem na chodzie.
Jeśli przyjdą jeszcze ciepłe dni to ja przeszczęśliwa będę, bo może jednak uda się ten domek ruszyć. Wkurzają mnie takie rozgrzebane, niekończące się sprawy
Muszę Ci ponarzekać trochę na Marcina no wziął i wymyślił sobie grilo-wędzarnię z paleniskiem oddalonym o parę metrów i cały mój plan w pisssdu oczywiście nie wpadł na pomysł by mi opowiedzieć o swoich planach, no bo po co... no i teraz znów jeżdżę domkiem po makiecie...
Skąd ja znajduję w sobie tyle cierpliwości do tych moich chłopaków to ja nie wiem!
Tak Asiu, to to. Tylko, że na tą chwilę plan jest taki, że wędzarnia będzie przyklejona do domku (z boku) i podpięta pod komin, a palenisko Marcin chce zrobić parę metrów od domku i pod ziemią puścić rurę, która połączy palenisko z wędzarnią. Nie wiem czy jasno tłumaczę...