Plany się trochę posypały... ze względu na środowy przymrozek i wszędobylski szron (także na ścianach pawilonu) zrezygnowaliśmy przed świętami z położenia tynku...
Planowo mój tata ruszy we wtorek i środę - za jednym machem pójdą płytki i tynk a ja pomacham wałkiem w środku dopiero pod koniec przyszłego tygodnia ;/ bo i ściany nie zeszlifowane... a tak chciałam dziś... ;/
ps. Chyba, że pogoda znów nam zrobi psikusa to będzie kolejna obsuwa... proszę nie łapać mnie za słówka
Ostatnimi czasy sporo nowych osób się ujawnia na wątku... cieszy to ogromnie! Tyyyylu czytelników (Ufff jaka odpowiedzialność... aż stresa mam )
Ja zarażona zostałam kilka lat temu chorobą na literkę "O". i wiem co czujesz... od razu chce się JUŻ i najlepiej WSZYSTKO co się tu spodoba - a że podoba się dużo to i człowiek sobie myśli, że jakiś spadek by się przydał (najlepiej w gotówce) albo wygrana w totka
I napiszę jeszcze a propo obaw - jak chwyci to nie puści... ciągle sobie mówię: ostatnia rabata, którą przerabiam, ostatnie większe zakupy ogrodowe... pffff.... jasne ja swoje, ogród swoje... woła z rabaty... kup coś tu i tu i tu...
Bardzo fajnie opisałaś to co teraz czuję, najchętniej spakowałabym eMa i dzieci do auta i przez najbliższy tydzień zwiedzała wszystkie okoliczne szkółki z małymi przerwami na jedzenie i siku O zakupie roślin i ich sadzeniu już nie wspomnę Gapię się na ogród i planuję w głowie co gdzie posadzę, już nie mogę się doczekać kiedy dokonam pierwszych ogrodowych zakupów.
p.s. Nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna za namiar