Masz dużo pracy przed sobą. Ja też, ale trochę innej. Liście wszystkie jesienią zamietliśmy na rabaty, więc niby okey, ale muszę też trochę usunąć, bo zbyt gruba warstwa. No i mam cięcie traw i bylin, ktore celowo zostawiłam na zimę. Tego jesst sporo. A ja tak naprawdę dopiero dziś czuję się na tyle lepiej, że pójdę do ogrodu.
Jest +5 i świeci słońce.
Buczki to dobry pomysł. Dodadzą różnorodności.
Bożena ma rację w sprawie winobluszczu. Mam podobne doświadczenia. Lata temu posadziłam jakiś NN, bo wydawało mi się dobrym pomysłem, żeby zasłonić kawał pustej ściany. Drań rośnie szaleńczo, ale nie tak jak chciałam. Co roku wojna. Wykopywanie korzeni wiosną, a przez cały sezon muszę dbać by gałęzie nie sięgnęły gruntu, bo idą po ziemi gdzie chcą błyskawicznie tworząc korzenie.
Kilka lat temu kupiłam, trochę ze względu na kolory, 2 odmianowe ze szkółki Clematis (tej w Pruszkowie). Niby z gwarancją, że będą się pięły po murze. Pnie się jeden – winobluszcz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia) 'Yellow Wall', ktory pięknie przebarwia się na złoto-żółto jesienią. Drugi – winobluszcz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia) Redwall 'Troki' ani myśli się piąć i zachowuje się jak te twoje na płocie, mimo że dałam mu też linki do wspinania. Za to przebarwia się jesienią na ognisto-czerwono. Po prostu jestem w kropce taki jest piękny. Nie wiem, czy go wywalić zawczasu, zanim będzie tyle problemów co z tym NN.
____________________
Kasia