Ogród przy domu zakładałam ponad dwadzieścia lat temu, o matach-szmatach wówczas nikt nie myślał, więc szczęśliwie w tym ogrodzie jej nie mam.
Dwa lata temu zaczęłam przygodę z działką letniskową, przez poprzednich właścicieli od lat nieużytkowaną, a więc potwornie zaniedbaną.
Przy przygotowaniu rabaty bylinowej urobiłam ręce po łokcie, wyciągając tony perzu. Przy pieleniu innych spędzałam cały czas pobytu na działce.
Wykoncypowałam więc, że na nowo zakładanej rabacie położę matę - przecież tak skuteczna jest w walce z chwastami, a ja nie mam czasu by zbyt często bywać na działce, a ponadto nie mam chęci, by cały czas spędzony na działce przeznaczyć na pielenie.
Byłam matą zachwycona przez cały ubiegły sezon ogrodniczy. A potem trafiłam do Ogrodowiska.
Zanim przeczytałam ten wątek, o szkodliwości maty-szmaty przeczytałam w wątku Danusi.
Natychmiast, przy najbliższym wyjeździe na działkę szmatę zdjęłam. Nie dlatego, że Danusia tak powiedziała. Dzięki temu, co napisała Danusia, po raz pierwszy spojrzałam na matę tak, jak patrzeć powinnam od początku: czyli nie na to, że chwasty nie rosną (bo wczesną wiosną faktycznie niemal ich jeszcze nie było), ale na to,
jak rosną rosliny. Porównałam, jak rosną te same byliny w macie i tam, gdzie maty nie było (jeszcze, bo trochę mi tej szmaty-maty zabrakło). Te, które rosły bez maty, były o wiele większe, niż te w macie. A ziemia pod matą taka jakaś zbita, zduszona (nie wiem, jak to trafnie opisać).
Nikt mnie nie musi przekonywać, że mata nie jest dobra.U mnie szmaty już nie będzie.
Danusiu: pomysł z gazetami - super.

Ściółkowanie ściętą trawą już praktykowałam w ubiegłym roku na działce letniskowej (taka wyściółka tam pasuje, bo ogród ma być jak najbardziej zbliżony do natury - czyli wiejskiego ogródka - kora tam nie pasuje.) Ale o gazetach nie pomyslałam.
Szanuję odmienne zdanie innych w tej kwestii - dodam dla porządku.