Malinowa rabata po prawej stronie fotki. A na niej grupa lilii tygrysiej do której rogaty się nie dokopał. Będę miała, za niedługo sporo kwiecia, a potem w sierpniu
maliny!
Natomiast aktualnie kwitnąca pęcherznica po przekwitnięciu będzie skrócona do wysokości 60 cm. Zasłania wszystko mojej sąsiadce'

Ja swoją pęcherznicę też przycinam, co najmniej raz w roku na wiosnę. Grządkę z malinami pamiętam .
Haniu u ciebie też tak gorąco? U mnie duchota niesamowita, nic mi się nie chce.

Jolu, wczoraj wieczorem trochę odpuściło i nawet pokropiło. Ale dziś znów daje do wiwatu. Jest szansa, że od jutra będzie lżej. Wczoraj niespodzianie mogłam przed wieczorem podlać to i owo. Do jutra rana musi wytrzymać. Wszystko omdlałe.
Ja też. Moje szczęście, że mam jeden [pokój od południowego zachodu, ściany nagrzewają się pod wieczór, można wytrzymać.

W ogrodzie łatwiej cień znaleźć i wiatru trochę.

Ostatni irys z zacienionej.

Widzę wiadra z ziemniakami

Haniu dorodne masz warzywka moje pomidory w skrzyniach dopiero mają zawiązki kwiatów ,sałaty już mam przesyt -tyle nasadziłam-rozdaję ,do pracy wynoszę i jeszcze jej pełno

ale już tak mam ,że za dużo sieję ,a bo jak nie wyjdzie ,albo slimaki zeżrą
a tu nawet ślimaki nie nadążają -wolą aksamitki mi wyżerać ....

malinowa rabata super
i dojrzałam bez czarny -piękny egzemplarz

daredevil napisał(a)

Widzę wiadra z ziemniakami

Masz sokoli wzrok, kochana. Ale swoje późno wsadzałam, zbiór więc będzie pewnie w sierpniu albo i później. Nawtykałam ich wszędzie, gdzie było to możliwe. I jeszcze chyba 3 z kłami czekają na miejscówkę.

Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie ostatnim z taką ekstremą. wg zapowiedzi około 20:00 ma się ochłodzić i nawet spodziewają się deszczu przed północą. Oby.

A jutro idę ratować, co się ostało po tym żarze. Ale najpierw pielenie, bo te roślinki wygrywają z moimi pieszczochami. I muszę przespacerować się po kwiaty bzu. Wypatrzyłam, że obok działek coś kwitnie. Muszę nazbierać na zimowe przeziębienia. Beczki wczoraj udało się napełnić, to podlewanie będzie ciepłą wodą. Bez szoku dla roślin w szklarni.

Wiosna nas pożegnała bez wstydu.
Chociaż miała nijakie początki dzieła.
Zostawiła kwiecie, temperaturę,
Lato ma skończyć to co zaczęła.

Wszystko więc w normie
w naszej przyrodzie,
Po kolei, jak zwykle,
wbrew wszelkiej modzie.
Jest czas na siewy,
jest czas na zbiory.
Poprawcie kochani
swoje humory.
Cieszcie się życiem!
Sobótkę mamy!

Wywołałaś Haniu wilka z lasu
a u mnie młodzieńcze wspomnienia.
Od tamtej pory minął szmat czasu
To nie do uwierzenia.

Mowa oczywiście o sobótkach
Noc świętojańska -jak kto woli.
Pełna radości, śmiechu i hecy
psikusów, śpiewu no i swawoli.

Chłopczyska starali się zawzięcie
posiadać sobótkę- kropoczem zwaną
aby zapalić tę gałę ze szmat
kilka dni wcześniej w ropie maczaną.

W obrzędzie wieczorem jak zaszło słoneczko
bawili się radośnie starzy i młodzi.
Niektóre pary oddalały się deczko
ale - co tam kogo obchodzi?

Kwiaty paproci, to cząstka baśni,
dzień przesilenia wiosenno-letniego.
To znak, że przez lato słońce nie zgaśnie,
i cieszyć się trzeba na całego!

Mam kącik w grodzie z paprocią zieloną,
dodaje tu kolorytu.
A kwiatu nie szukam, nie ta już pora.
Trzeba się zdrzemnąć do świtu.

Haniu, ja tam będę wypatrywać kwiatu paproci u siebie na balkonie. Jedna paproć długo się zbiera, może zamiast liścia rozwinie kwiat

U nas wreszcie popadało, te upały były okropne, Wreszcie jest czym odetchnąć