Zaczęliśmy listopadowe odliczanie. Dziwne się wydaje, że ogród mój z boku jakby. Ale on przecież zawsze był z boku. Zawsze pisałam, że zamykam furtkę na 4 miesiące. Powinnam i teraz zamknąć. ale mi jakoś nie spieszno. Jeszcze dochodzą jakieś rośliny do zadołowania, kilka dalii jeszcze w gruncie. Czekam na suchą pogodę. Dziś leje jak z cebra. Ale dobrze jest, Rodków nie musze podlewać, skimia już pokazała zawiązki kwiatów, ciemierniki się sposobią, a chryzantemy dają popis. To co posadziłam w sierpniu, widać , że żyje i perwnie zimę też przetrwa. Rabaty z kwiatami zostawię nie wygrabione z liści. Będzie wiosną więcej pracy, ale i takie przykrycie z braku śniegu jest dobre. Kopczyki dla róż, jeszcze czas sypać, nie ma pilnej potrzeby
Jak mi minie współpraca z jeleniowatymi w zimie- nie wiem, posadziłam tulipany, może się uda? Na razie nie chodzą, jest rykowisko, to szlajają się po krzakach, ale jak ściśnie mróz, to znowu się pokażą, bo dziki już buchtują na alejkach.
LIstopada bez opadów poproszę.

Widok na moją górę z okna i chryzantemki w bukiecie.