hankaandrus_44 napisał(a)

Wczoraj wnuk mi kosił trawnik. Jedna praca z mojego grzbietu odpadła. I z tych pomocy jego bardzo się cieszę.

Dziś odpoczywamy - jest zapowiedź dziennego polewania góry. Mam kilka krzaczków truskawkowych.

o!! już kwitną ,U nas dopiero pąki

Fajnego masz tego wnuka ..i w ogrodzie pomoże i coś tam upiecze i może też ugotuje? to taka pochwała od ciotki ogrodowiskowej

Basiu, ugotuje też, bo lubi. Szczególnie makaron i keczup. Ale zawsze mnie pyta, czy się z gębą dokładam Zup nie gotuje, kotlety to tylko jako burgery, a w ciastach eksperymentuje.
Przekażę mu Twoje pochwały.

Irenko, nasz mózg nie rejestruje upływającego czasu w takim tempie co nasze ciało. Stąd zawsze mamy po te 40-cie. I dobrze, a że czasem trzeba przyhamować? Trudno.
Jak mus, to mus.

Fajny wnusio i ode mnie pochwal.
No dziś rankiem gadaliśmy, oboje sobie uświadomiliśmy wiek, mój eMuś 65, przeraził się.
Jak głowa nie hamuje, to niestety sam organizm hamuje, ja już tak nie mam zapału, jak kiedyś.
Fajne stoisko, na bank bym coś kupiła

Mój wnuk też ma 14 lat, ale do kuchni wchodzi wyłącznie po jedzenie
Nie wdał się w tatę, który świetnie gotuje.
Szkoda, że mieszka tak daleko i kosić nie pomoże, a czasem by się przydało.

Grażynko, nie gotuje, bo nikt go nie zachęca. Nauka pieniądze kosztuje. Może trzeba pozwolić, żeby coś się przypaliło, oklapło, wyszedł zakalec, i nie ganić za to, tylko opowiadać swoje kuchenne nieudaczne przygody. Od tego się zaczyna przecież. Przede wszystkim trzeba uświadomić, że jak mamy, taty nie będzie, to sam musi umieć. Nawet najprostrzą rzecz. Jajecznice, czy samo jajko ugotować. I chwalić pod niebiosa, za kanapki, za kisiel, za budyń. Potem już idzie z górki! A skoro ojciec umie, to powinien go brać do pomocy. Ale na początek nie do mycia garów za kuchcika.

Racja
Miłego dzionka, mam nadzieję, ze dziś więcej zrobię, jak wczoraj. Ale coś mi ręce puchną po plewieniu i cięciu.

A ja się nie nastawiam na żadne polowe roboty. Robię przegląd szafy. A to też wyzwanie, nieziemskie.

Oj i to jak, nie lubię tego, ale czasami mnie napad i też taki przegląd robię. Nadal mam wszystkie ubrania mamy, większość nowe, nawet nie zdążyła ubrać, jakoś na razie nie mogę tego wydać.
Mnie w tej chwili najwięcej czasu zajmuje użeranie się z urzędami, w związku z tarczą, która jest, a jakby jej nie było. Po prostu szkoda słów.

Bratki
-------
Mamy płatki w kilku kolorach,
z powodu owadzich amorów,
mogę być duży albo malutki,
lubię je w kolorze niezabudki.


Cynia
------
Nie cyniczna jestem wcale,
kolorami lato chwalę,
ale mam funt niedosytu:
nie ma u mnie nic z błękitu!




Dzwonek
-------
Głosu mego nie usłyszysz
nawet w sercu samej ciszy.
Ale kształtem i powabem
zachwycam nawet zwykłą żabę.

Narobiłaś apetytu pizzą dobrze mieć takich kucharzy moje wnuki też gotują .Kolorowo u Ciebie Dumam już jak Ci wysłać Memory.