Aniu wiosna w końcu i do nas zagląda.
U mnie mokro strasznie i nic przy roślinach nie robię. Poza tym, że wczoraj wycięłam turzycę muskedońską i ożankę od ciebie, bo już dużo zielonego puszczały.
Bardzo podobają mi się te pełne przebiśniegi, są dużo lepiej widoczne. Niedaleko mnie przy bloku rośnie ich już całe poletko.
Dobrze, że miałaś okazję się prawdziwą zimą nacieszyć.
Na razie jak kwiecień ... raz śnieg, raz słoneczko..
Krokusy stoją w miejscu...
Mieliśmy w planie jeszcze jeden wypad.. z przyczyn wszystkim znanym... nie pojedziemy. Za duże ryzyko Tym sposobem czekam już na wiosnę ..... na ryneczku kupiłam śnieżyce chyba ze 100 szt i przebiśniegi, też z 50 szt. Zdziwiłam się że sprzedają śnieżyce , są pod ochroną, ale pan twierdził, że z ogródka może sprzedawać.
Piękne, ale malutkie ...ha ,ha ,ledwo to widać .. ale już bliżej niż dalej do cieplejszych i dłuższych dni.
I moja druga kota.. wysterylizowałam, i zamieszkała w styropianowej budzie na tarasie .. teraz mi dwie koty towarzyszą po ogrodzie. każda z innej strony.
Tym sposobem z psiary zostałam kociarą.. Nie przepadam za kotami, ale jak już mnie sobie wybrały znaczy los tak chciał.
Ten szkielet mnie denerwuje trochę, bo się rozrósł i zabrał miejsce dla bylin.. a sił i czasu nie mam by poszerzyć rabaty.. za to na wolniejszy czas będzie co robić.
Natomiast faktem jest, że nawet o tej porze roku ogród nie wydaje się pusty i smutny. Nie drażni jak na początku
Brak więcej fotek .. mam tylko ciemiernik korsykański i cuchnący. Zrobiłam na grupę Ogrodową dla porównania.. bo była dyskusja.. Zrobiłam i nie wstawiłam.. jestem coraz wolniejsza i z niczym nie wyrabiam.
Wstawię więc tu. Korsykański, rośnie mi tragicznie.
Cuchnący, rośnie lepiej, tylko nie tam gdzie posadziłam.. sam się tu wysiał. Z dala od matecznej rośliny. Mateczna wypadła i już jej nie ma.
Ha, ha, ha.. dziś była zima.. u nas padało a w okolicach Jarosławia regularna zima. W górach warunki rewelacyjne, ale coś mnie przeziębienie wzięło i nic z tego
Wiwat kontrola policyjna i diagnosta co mi źle wpisał licznik na przeglądzie. Zostałam przestępcą z prokuratorem na karku. Chcieli zarekwirować auto jako dowód przestępstwa. Zmarzłam jak cholera przez te 1,5 godziny kontroli. I czekam na akt ułaskawienia.. udało się udowodnić (chyba) ze diagnosta się omylił.. Jak się nie udało to mnie zapuszkują na 5 lat.. optymistycznie 3 miesiące. Bareja by takiego scenariusza nie wymyślił... Pomijam karę ... Diagnosta zrobił czeski błąd.. a ja muszę udowodnić że nic nie dłubałam przy drogomierzu (bo nawet teraz wiem jak się to ustrojstwo nazywa poprawnie). Zbieranie wszystkich papierów się przydaje.. to mi tyłek być może uratuje.. Robiłam przegląd 2 razy w odstępie kilku dni.. i pierwszy lapis licznik przebieg 258 tyś, za drugim, po chyba 3 dniach 285 tyś. (i ty powinnam zrobić prze kret i popchnąć licznik do przodu!!!! bo 30 tyś w kilka dni nie idzie przejechać.. Na kontroli mam 274 tysiące.. czyli powinnam ten pieprzony drogomierz przekręcić ponownie ..
Sprawdzajcie co wam pisze diagnosta!!! To podlega pod paragrafy ciężkiego przestępstwa.. i to Wy musicie udowodnić, ze nie przekręcaliście licznika.. nie prokurator!!! Ja mam panią prokurator.. pierwszy raz w życiu.
Za to sobie zrobiłam nowy wianek na drzwi W ramach odstresowania sytuacji.. Jechałam na ważne spotkanie, które było zorganizowane pod kątem mojego wystąpienia. Spóźnienie ponad 1,5 godziny!!!! Wstyd jak cholera.