No i wyrżnęłam, za dużo trawy w kółku i musiałam dosiewać

więc na foto kółko chwilowo się nie nadaje. Troszkę pogrupowałam w kółku wrzosy, żeby choć trochę uspokoić część kwaśnolubną.
Obejrzałam nowe zdjęcie u Przemka w "ogrodzie małym ale pojemnym" wpadłam w kompleksy, i najchętniej bym te rabaty wokół koło obsadziła na nowo.
Koniecznie muszę zorganizować kulki bukszpanów. Topiary jednak wprowadzają spokój w ogrodzie.
Gaura dużo nie kosztowała, jak przeżyje to mnie ucieszy, jeśli nie to wymienię ją na perovskie, abo kocimiętkę, w sobotę mówili w "Roku w ogrodzie", że to jedna z najdłużej kwitnących bylin (3 miesiące).
PESTO:
świeże listki bazyli
1-2 ząbki czosnku
łyżka orzeszków piniowych (z braku używam orzeszków ziemnych takich z puszki solonych lub nie)
60g startego parmezanu lub innego twardego sera
oliwa z oliwek (ok 1/3 szklanki)
sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Listki bazylii umyć i odwirować lub wysuszyć.
Czosnek trochę pokroić,
Wszystkie składniki utrzeć w możdzieżu lub zmiksować blenderem (wersja na szybko)
Gotowe pesto włożyć do słoiczka i z góry zalać małą ilością oliwy.
Trzymać w lodówce.
Używam do kanapek i grzanek z pomidorami, do samych pomidorów, do makaronu.
W razie podbierania ze słoika uzupełnić wartstwę oliwy na wierzchu, żeby nie czerniało.
Żadne gotowe pesto ze słoika nie ma tego zapachu