Wczoraj korzystając z faktu, że musiałam syna na 7.15 do szkoły zawieść to wyskoczyłam na giełdę kwiatową, bo jak jedziemy na 8 to zanim dojadę to wszyscy się już zbierają. Bo choć syna zawożę do Krakowa to giełda jest na drugim koniecu miasta i muszę przebić się przez cały Kraków, a korki niemiłosierne. Trochę śniegu a wszystko zwalnia.
Kupiłam kilka wianków, styropianowe stożki, mech, wstążki, sznurki, drut. Teraz muszę w weekend iść na szabry do ogrodu i poza ogród i trochę jakiś gałązek znaleźć.
Natomiast po pracy byłam na wywiadówce u syna. Dzieci ze szkoły robią ozdoby, kartki ... i sprzedają na kiermaszu świątecznym - zbierają pieniądze dla hospicjum dla dzieci. Wiem, że część z tych rzeczy można zrobić samemu, ale można też kupić i wesprzeć hospicjum.
Była spóźniona i do dopiero po zebraniu zeszłam i wszystko było przebrane, ale kupiłam szyszki zamocowane na sznurkach jutowych.
W tym roku będzie naturalnie