Zawierzyłam Tomkowi, że ten prusznik przetrwa w gruncie zimę.
I rzeczywiście, chociaż pędy przemarzły do linii śniegu, to jednak na wiosnę odbiły.
Może i w przyszłym roku będę mogła cieszyć się jego widokiem.
W wątku u mnie jeszcze schyłek lata.
A przecież już jesień. Przyszła zapłakana deszczem.
Zimno i deszcz nie zachęcały do wyjścia do ogrodu. Pozostawał widok z okna.
Właśnie też patrzę, że nie widać śladów przymrozku...
A kaczuchy dobrze, że Bogdzia karmi..bo z moja systematycznością z głodu by padły.. dlatego żywy inwentarz u nas dokarmia M.