Uwielbiam przylaszczki.
Mialam jedna kepke pod szpalerem rododendronow, ale w tym roku nie wyszly..

A moja przylaszczka się rozsiała i własnie dzisiaj przesadziłam kilka sztuk w nowe miejsca

Muszelko Twoje zdjęcia są zjawiskowe!

Moje przylaszczki były posadzone obok miniaturowych paproci i w leśnej ziemi, więc powinny dobrze rosnąć.
Jak dobrze mieć sąsiada, posiadacza lasu
Mam od niego ziemię w kamiennych gazonach na podwórku i rosną w niej wszystkie iglaki.
I teraz wiem dlaczego, mimo trudnych warunków, rosną dobrze.
Po prostu dostały dobrą mikoryzę

Ale ma pazurki!

Fajnie, będziemy miały zimowity - Równopomyślane Kwiatki. Nazwę je Grażynki

Zimowity kojarzą mi się z Pieninami. W czasach studenckich wędrowaliśmy we wrześniu po Pieninach. Spaliśmy „po stodołach”, tam gdzie dobrzy ludzie zgodzili się na to. Często wraz z noclegiem dostawaliśmy pyszne śniadanie: mleko prosto od krowy, swojski chleb, do niego swojskie masło, jaja… mniammm. Odwdzięczaliśmy się im pomocą w pracach polowych.

Pamiętam dzień, gdy pomagaliśmy na łące przy ostatnich sianokosach (gdzieś pod Kacwinem). Wówczas pierwszy raz widziałam rosnące w naturze zimowity. Zachwyciły mnie! A gospodarz odrzucał je grabiami na kupkę do… spalenia!
Wyjaśnił, że są one silnie trujące m.in. dla bydła. Ponoć zwierzęta jedząc siano instynktownie omijają zimowity, ale jak to powiedział nasz gospodarz: „licho nie śpi, znajdzie się jakaś głupia krowa, zeżre i przez kwiatka padnie”.

A trzeba było do plecaka upychać ile się zmieści