Wiesz, Grażynko, mając mały ogródek można się w takie „nawożenie” bawić, bo widać efekty, nie sprawia ono trudności. Na przykład zioła, które rosną u mnie w dużych donicach przy tarasie podlewam wodą po gotowaniu jajek (uwielbia ją lubczyk i rozmaryn). Do ziół wykorzystuję też wodę po gotowaniu ziemniaków, ryżu, makaronu czy warzyw (oczywiście gotowanych bez soli). Ot, nawyk. Po ostudzeniu, takie „wywary” buch do donic

I tak donice trzeba specjalnie podlewać, więc dlaczego nie taką wodą wzbogaconą w minerały, witaminy czy skrobię.
My piwa nie pijemy, ale często mamy u siebie młodych. I właśnie oni pozostawiają niedopity w butelkach, szklankach "nawóz" dla roślin