Bawarko! Ale fajnie spotkać bratnią duszę!
… Szczyty przyprószone śniegiem, malownicze doliny, szmaragdowe jeziora, pluskające potoki, ogromne wodospady, unosząca się w powietrzu woń ukwieconych alpejskich łąk. Jodłowanie i delikatne dźwięki milkowych dzwonków... TyroOoOoOoOoOoOoOoOoOol! Moje ukochane miejsce na Ziemi, do którego z utęsknieniem wracam.
Od wielu, wielu lat przez ok. 4-6 tygodni w roku wędruję po jednej wybranej tyrolskiej dolinie. Wiesz, mogę nieśmiało powiedzieć, że doświadczam mistyki gór... gdy ze szczytu patrzę na doliny, gdy podziwiam maleńkie skalniaki, gdy oddycham rześkim powietrzem, gdy chłodzę zmęczone stopy w przejrzystych wodach górskiego stawu.
Zachwyt, oczarowanie i w życiu codziennym tęsknota za tym, by jak najszybciej znów założyć buty wędrowca.
Wildspitze. Byłam od strony południowej (z Ötztal przez Breslauer Hütte i lodowiec Mitterkarferner) i od strony północnej (z Pitztal przez Braunschweiger Hütte i lodowiec Pitztaler).
W „Café 3.440” oczywiście byłam. Spałaszowałam tam pyszny Apfelstrudel. Ale rozlegający się stamtąd widok był bardziej pyszny

Sama wiesz...