Wróciłam z pracy, Danusia z Witkiem przyjechali i zajęłyśmy się ustawianiem. Drzewa trafiły na swoje miejsce, żurawki i trawy wędrowały. Znalazłyśmy im dobre miejsca. Jutro sadzenie. A pojutrze wyjeżdżamy na tydzień. Ogródek będzie musiał poradzić sobie bez nas.
O nieee - upały mają być szkoda, że linii kroplującej nie założyliście...Poproś kogoś o podlewanie, choćby sąsiada - chociaż jak masz taki ogród do którego TV przyjeżdża to pewnie zazdroszczą
Ja Kochana jestem blisko...i żebyś wiedziała, że poczekam na sprzyjające okoliczności (tzn. w pracy nie ma pożaru, żadno z dzieci nie choruje ) i już u Ciebie jestem!