Malkul droga, sofka stoi i wygląda ładnie, z pobieżnego siadania wygodna, na więcej nie ma czasu.
Nie wiem dziewczyny, jak Wy znajdujecie w tygodniu czas na ogród? Wychodzę z pracy chwilę po 16, odebrać Laurę z przedszkola, jakieś zakupy, jesteśmy w domu 17.30. Trzeba coś zjeść, to robi się 18 - 18.30. Zdążę wyjść podlać doniczkowe, to robi się 19 i komary atakują. Laurę nakarmić na noc, pobawić się, wykąpać, położyć już o 21.30 i co dalej? Efekt taki, że o 24 idę zobaczyć jak mi wszystko rośnie. I dlatego zdjęć nie ma.

Ale przynajmniej komarów prawie nie ma i cisza u sąsiadów.
A weekend też nie lepszy - w zeszłą sobotę był grill u sąsiadów, oddali nam bilety do kina, bo z pracy dostali, a nie mieli jak iść i w niedzielę byliśmy na Iluzji. Film bardzo fajny, taki akurat do oglądania w kinie - dużo efektów, ale długi. Potem do mamy i cała niedziela zeszła.
Nawet u taty na działce w tym roku nie byliśmy.
A propos taty - właśnie wczoraj złamał rękę bardzo poważnie, 6 godzin go operowali. Jutro chce wyjść do domu. To na weekend jedziemy go odwiedzić.
Tak naprawdę to cieszę się na co dzień, że ten ogródek taki mały. Przynajmniej nie mam takich wyrzutów sumienia, że zaniedbany. Chciałabym mieć tylko bufor ciszy - np. pola z każdej strony.