Cieszę się, że rysunek Wam przypadł do gustu.
Już się zastanawiam, jak sobie poradzicie z obsadzeniem rabatek. Ciągnie Cię do bylinówek, a na takich malutkich rabatkach - z doświadczenia mówię - ciężko je zgrać
Chcę dobrze zrozumieć - to wszystko co na zdjęciu to rozplantowana glina z wykopów? Tak?
Pierwszy "rzut" ziemi i dobroci trzeba starannie w tym dole przekopać z dolną warstwą "rowu". Jesli tego nie zrobicie to uzyskacie efekt lazanii czyli absolutnie odcięcie nowej ziemi ze "starą" glebą. Utworzy się efekt donicy i zanim połączą się warstwy nowej ze starą miną długie lata, a właściwości kapilarne (podsiąku) nie będą działać...czyli woda będzie przesiąkać przez nową warstwę, ale juz nie będzie podchodzić do góry, w korzenie. Brzmi to może skomplikowanie i paradoksalnie, ale tak działa "krwioobieg" gleby -najpierw deszcz pada, woda wsiąka w glebę, by za jakiś czas być "wypychaną" w górę. I dopiero korzenie moga stale pobierać wodę. Dzięki temu zachowana jest stała, umiarkowana wilgoć. Przekopanie nowej ze starą ziemi przyspieszy odtworzenie się tych właściwości. Dlatego to kopanie jest tak ważne.
Tak, daje się dolomit i mączke, ale...jak duzo tego dolomitu to zależy od ph obecnej ziemi. Wprawdzie dolomit to nie wapno i powyżej pewnej wartości nie podskoczy,jednak jesli macie np. ph 8 po absolutnie dodatek dolomitu nie jest wskazany pod trawnik. Wniosek - dodanie ph to podstawa, bo od tego zalezy przyswajanie pierwiastków przez rosliny lub blokowanie tegoż (przyswajania).
Oranie - przykład Mariposy pokazuje jak złudne potrafi być oranie lub glebogryzarkowanie...wszystko odbywa się po wierzchu. Dopiero widły Mariposy ujawniły tony kamieni, korzeni i "skarbów". po zaoraniu łatwiej będzie kopać widłami. Wbrew pozorom to idzie szybko...a i jest dokładniejsze, bo na bieżąco, naocznie widzisz ile dodać jeszcze piasku (pod trawnik), ile obornika i kompostu etc. I -co wazne - przy pracy widłami widzisz staranność przemieszania ziemi z dobrociami.
Ziemi pod trawnikiem już rosnącym nie poprawisz bez zrywania go. Dokładność przygotowania płaszczyzny pod trawnik to bardzo wazny etap. I lepiej to robić nawet miesiąc (grabienie, wałowanie, grabienie i oczyszczanie z kamieni, patyków etc, wałowanie, grabienie) bo dokładność tej pracy gwarantuje idealnie płaski latami trawnik bez dziur, dołków i zastoin wody.
Edit
z własnego ogrodu powiem tyle, ze we władanie dostałam tzw. działkę na której latami były uprawiane warzywa i owoce. Teoretycznie ziemia była wypracowana...zaczęłam od sprawdzenia ph...i tu był szok, bo było 8,5-9,5. Czkawką odezwała się "stara szkoła", że na wszystko jest dobre wapno, które latami było wspomagane ptasim obornikiem.
Całe pierwsze 3 lata zajęło nam wzbogacanie w próchnicę ziemi. Sektor po sektorze. Efekt jest taki, ze nie na darmo forumowe dziewczyny śmieją się, że u mnie wszystko rosnie jak szalone i sieje się jak szalone do potęgi entej
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Wierzchnia warstwa ziemi była zebrana z całej działki na osobną ,,kupkę", ale podejrzewam, że pod naszą nieobecność (byliśmy w pracy), panowie rozplantowali sobie jak było wygodnie.
Teraz przy kopaniu widłami wychodziła glina, ale nie wyglądało to tragicznie. Dopiero jak dokopaliśmy się betonu i Mąż go skuł, okazało się, że rodzima gleba jest dużo głębiej
Mamy jeszcze odłożoną lepszą ziemię (naszą). Wybierzemy tę glinę z rowu i wywieziemy, a tę lepszą ziemię wymieszamy z tą co jest głębiej i z dobrociami.
A co do kamieni, to tych mniejszych niestety nie da się wszystkich wybrać, bo by chyba trzeba było tę ziemie przesiać
Grabieniem pod trawnik zbierasz "smieci" ile się da, tak by w przyszłości nie wdepnąć gołą stopą na kamień, a aby te nie strzelały spod kosiarki. Tu nie chodzi o przesianie, ale zdroworozsądkowe oczyszczenie ziemi i jak najlepsze wypoziomowanie płaszczyzny pod trawnik, tak by woda nie spływała i nie zalegała w dołkach (zastoiny). Płaski trawnik to także niezwykły walor estetyczny.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Chciałam borówki i jagodę kamczacką, którą nie wiem do końca, czy warto), obok nich. Oprócz tego 2 czarne porzeczki, 1 czerwoną, agrest, 2 x pigwę i jeżynę bezkolcową.
Warzywnik od reszty pola chcemy taką zwykłą siatką póki co odgrodzić, bo może się kiedyś zachce np. jakiegoś tunelu foliowego i pomidorków No i za ta siatką by mi kompostownik pasował właśnie.
Ja trochę pedantka jestem i mnie denerwuje lekko, że w tym oczyszczonym kawałku, po deszczu jeszcze się wypłukały takie kamyki o średnicy np. 1,5 cm. Ale myślę, że już nie ma co aż tak przesadzać , no chyba, że się mylę?
Mam wątpliwości co do jeżyn: kojarzą mi się jako duże, rozłażące się krzewy, nie wiem czy się tam zmieszczą; ale może są odmiany kompaktowe; nie wiem, nie znam się, pytaj tych, co się znają
Zaproponowałam go tam z paru powodów:
- osobiście łażę do kompostownika czasem kilka razy dziennie, więc wolę go mieć bliżej niż dalej i tak polecam innym
- przy kompostowniku powinno być miejsce na manewrowanie taczką i zamach widłami - obawiam się, że przy warzywniku może być niezbyt wygodnie;
- pod garażem kompostownik będzie w cieniu i nie będzie wysychał a wilgoć jest kluczowa dla zachowania procesu próchnienia.
Jednakowoż, zbiornik na deszczówkę to bardzo dobry pomysł.
Nie dałoby się go wkopać i kompostownika zrobić nad nim?
Jezyna bezkolcowa jest pnąca. Stelaż by się przydał.
Borówkiwymagaja bardzo kwasnego i wilgotnego podłoza. Ponieważ na jesieni są dekoracyjne to mozna je gdzieś na rabacie umieścić, np. koło rodków, azalii etc.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)