Dokładnie tak, Agato. To musiał być jakiś malutki piesek, który przeciskał się między prętami ogrodzenia i załatwiał swoje potrzeby na naszym trawniku. Codziennie. Gdy nas nie było np. przez tydzień, to trzeba było odszukać na trawniku 7 sztuk
Nasi sąsiedzi mają psa rasy ‘Chihuahua’, który również potrafił przychodzić do nas w odwiedziny przez ogrodzenie. Ale to bardzo kulturalny psiak i to nie on był sprawcą. Przychodził zresztą do nas z sentymentu. Kiedyś mieliśmy psa (19 lat był z nami) i bawiły się ze sobą. Po założeniu ochronnej siatki widzimy, że piesek sąsiadów chce bez zaproszenia przyjść do nas przez płot i nie potrafi. Musi czekać aż mu otworzymy furtkę.
Muszelko, jakąś godzinę temu niebo się zachmurzyło i już po słoneczku
Tam pewnie też
Moja wieś leży na skraju pięknej kotliny, z każdej strony domu mam góry
Kotlina otoczona jest Górami Kaczawskimi i Wałbrzyskimi z Pogórzem Bolkowskim.
Pięknie mieszkasz... Takie tereny w pobliżu to skarb.
Gdy dzieci były małe przeszliśmy całe Rudawy Janowickie wzdłuż i wszerz. O ile dobrze pamiętam graniczą one z pasmem Gór Kaczawskich.
Mam też duży sentyment do Izerskich. Ale największą miłością pałam do Karkonoszy. Zima w Karkonoszach śni mi się po nocach
Tak, graniczą.
Rudawy Janowickie to były najczęściej " deptane " góry, bo był dobry dojazd.
Wsiadało się z grupą uczniów do pociągu we Wrocławiu, wysiadało w Trzcińsku albo w Janowicach i już można było wędrować.
Wracało się w tym samym dniu.
Ach, gdzie te czasy
Nie dziwię Ci się, Karkonosze są jedyne i niepowtarzalne
Lubiliśmy też bardzo chodzić po Izerach. Szlaki tam zupełnie puste, przez cały dzień zero ludzia. Jak w Alpach Jagody, grzyby. Mniam...
I całe pasmo Karkonoszy jak na dłoni.