Ana
10:46, 03 wrz 2011

Dołączył: 11 maj 2011
Posty: 3808
dzięki
Ja wspominam slub i sesję jak świetną zabawę
Jola - no stres dla rodziców musial być ogromny!!!
Zbyszku - super przygoda!!! Ślub i wesele, na których zdarzyły się przygody najmilej się wspomina
Nasz pojazd to też moja inicjatywa - mąż był bezsilny wobec moich decyzji
Wiózł nas wujek M - miłośnik i pasjonat starych militariów i maszyn - swoim starym Uralem, który zgasł w połowie drogi, a potem mijana grupa harleyowców zawróciła i zrobiła nam eskortę pod samą salę weselną
Z innych "psikusów" było jeszcze m.in. podziękowanie dla rodziców - mój M grał na gitarze elektrycznej "mam cudownych rodziców", ja podspiewywalam, a na suficie wyslwietlal się pokaz slajdów z naszego dzieciństwa aż do chwili ślubu i podziękowanie za opiekę i miłość...było fajnie, troszkę "z jajem", duzo smiechu i fantastyczne wspomnienia
Z sesją w plenerze wiąże się cała hostoria, bo fotograf zabrał nas tam, żeby zrobić zdjęcia przy stawie, na łódce i trawce, z koronkową parasolka, itp...no nie moje klimaty to były zdecydowanie. Na szczęscie fotograf młody, chętny do eksperymentów dał sie namówić na zmiany
Zajechaliśmy na miejsce i jak tylko zobaczyłam ten dworek to zaniemówiłam z zachwytu - więc najpierw zdjęcia w ruinach, na schodach, potem obok odkryłam starą suszarnię zboża, było sypanie się, fotki na workach
i mnóstwo śmiechu...no i jeszcze jakieś stare pordzewiałe wielkie baniaki/zbiorniki i na deser odkryliśmy koło nich dzika jablonkę, obwieszoną owocami, więc był szaberek (oj jakie były słodkie!)...
fotograf był zachwycony sesją do tego stopnia, że do dziś (przez 5 lat) w jego studiu wisi nasza fota ze schodów (ta pierwsza, tyle, ze w kolorze), i kiedy się spotykamy to od razu nas poznaje
To jeszcze 4 szt dla zobrazowania szaleństw w plenerze
To to zdjęcie wisi w studio MM


Jola - no stres dla rodziców musial być ogromny!!!
Zbyszku - super przygoda!!! Ślub i wesele, na których zdarzyły się przygody najmilej się wspomina

Nasz pojazd to też moja inicjatywa - mąż był bezsilny wobec moich decyzji

Wiózł nas wujek M - miłośnik i pasjonat starych militariów i maszyn - swoim starym Uralem, który zgasł w połowie drogi, a potem mijana grupa harleyowców zawróciła i zrobiła nam eskortę pod samą salę weselną

Z innych "psikusów" było jeszcze m.in. podziękowanie dla rodziców - mój M grał na gitarze elektrycznej "mam cudownych rodziców", ja podspiewywalam, a na suficie wyslwietlal się pokaz slajdów z naszego dzieciństwa aż do chwili ślubu i podziękowanie za opiekę i miłość...było fajnie, troszkę "z jajem", duzo smiechu i fantastyczne wspomnienia

Z sesją w plenerze wiąże się cała hostoria, bo fotograf zabrał nas tam, żeby zrobić zdjęcia przy stawie, na łódce i trawce, z koronkową parasolka, itp...no nie moje klimaty to były zdecydowanie. Na szczęscie fotograf młody, chętny do eksperymentów dał sie namówić na zmiany

Zajechaliśmy na miejsce i jak tylko zobaczyłam ten dworek to zaniemówiłam z zachwytu - więc najpierw zdjęcia w ruinach, na schodach, potem obok odkryłam starą suszarnię zboża, było sypanie się, fotki na workach

fotograf był zachwycony sesją do tego stopnia, że do dziś (przez 5 lat) w jego studiu wisi nasza fota ze schodów (ta pierwsza, tyle, ze w kolorze), i kiedy się spotykamy to od razu nas poznaje

To jeszcze 4 szt dla zobrazowania szaleństw w plenerze




To to zdjęcie wisi w studio MM

____________________
www.wymarzonydomani.blogspot.com - Ana - Ogród Any
www.wymarzonydomani.blogspot.com - Ana - Ogród Any