I tu masz rację. Kiedyś w ogóle jak była zima to do października do marca mniej więcej. Jak było lato to już rano wstając czuło się upał, a po burzy było od razu ciepło i parno. Teraz jest na odwrót. Wszystko rozhartowane, wyrośnięte, a docelowo ścięte przez przymrozki. I tak jak piszesz, w miarę jednakowo.