Przykro ,że jeszcze takie nieszczęście Cię dotknęło. Jak wiesz , ja też jestem uziemiona, muszę być cały czas przy mamie, z różnych powodów , ale głównie pilnuję, aby się znowu nie przewróciła.
Co do Twojej wypowiedzi: Skąd ta pewność ,że nie chorowała na covid, jeśli to mogło być bezobjawowo? Testy przecież nie są przeznaczone do diagnozy, stąd tyle wyników fałszywie dodatnich lub fałszywie ujemnych.
Powikłania poszczepienne mogą jak najbardziej wystąpić w kilka miesięcy po szczepieniu. Jeśli lekarze rozkładają ręce, nie mogą ustalić przyczyny , to może właśnie należałoby zbadać sprawę również pod tym kątem?
Aniu nie chorowaliśmy na covid, izolowaliśmy się restrykcyjnie głównie ze wzgl. na rodziców wiek, na babcię i na mnie, ja po zawale i z astmą. Wszystko co do domu przynosimy odkażane jest od razu w tym żywność, odzież też odkażamy. W maskach chodzimy cały czas chodziliśmy od samego początku na długo przed tym nim Rząd obowiązek wprowadził i ludzie maseczki szyli ja byłam w nie zabezpieczona plus bez rękawiczek nigdzie się nie ruszamy. Jak był szczyt zachorowań to na nos google takie jak do oprysków. A przed pierwszą dawką szczepień test na przeciwciała i na obecność wirusa. Stąd pewność, że nie przechodziliśmy nawet bezobjawowo.
Nawet jak teściowa odchodziła na covid nie odwiedzaliśmy
rozumiem, że poza tomografem wszelkie badania biochemiczne też wykonano
Chory i jego rodzina są bezradni w obliczu niezdiagnozowanych chorób, gdy potrzeba natychmiastowej pomocy, ale daleka jestem do rzucania kamieniami w lekarzy. W obecnych czasach i naszych realiach to naprawdę hardcorowa misja
Wiadomo, że jak w każdym zawodzie są ludzie z powołania i tacy co poszli na lekarza bo rodzinna tradycja.
Dziś trafiliśmy na Panią doktor z powołania, ale badania nie udało się wykonać bo mama ma bardzo silny oczopląs, a nie może mieć by badanie VNG wykonać. Trzeba czekać aż to się uspokoi, czyli nadal nie wiemy nic więcej. Oczopląs może mieć związek z błędnikiem.
Sylwia, czytam, że jeszcze doszła choroba Mamy, tak jakbyś miała za mało problemów
Ten brak diagnozy to najgorsze, co może być, bo nie wiadomo jak leczyć
Oczywiście z całej siły życzę Mamie zdrowia, a Ty w tym wszystkim też dbaj o siebie.
Ano doszła mama, a tu jeszcze psica też nie doleczona, zabieg łyżeczkowania musi mieć....tylko nie wiem kiedy....
Zdrowie by się przydało, ale jak na złość posypała mi się tarczyca, a tak tylko z głupia frant Usg zrobiłam....
Ile to człowiek musi znieść w życiu. Sylwuś jest dołek, będzie górka ; karta musi się odwrócić. Trzymam kciuki za pomyślność w każdej możliwej Twojej / Waszej sprawie
Nie wiem o jaki zabieg łyżeczkowania chodzi? Jeżeli o powieki u psa to mój Dakuś też miał to mieć. Pojechałam na umówiony zabieg, a grudki pod powiekami same zanikły i nic nie potrzeba było robić