Ogród się broni gdybym tu sobie zajrzała nie znając wcześniejszych wydarzeń, nic bym nie zauważyła, że gdzieś muł, ale to chyba dobrze, że rośliny tak się bronią, nawet na rowem sobie kwitną piękny ogród szybko się odradza
Sylwia, to Twoje kwiecie jest niezrównane!
Powiedz mi, co robię nie tak liliowcom, że ciągle brązowieją im liście? Zrywam te brzydkie i zrywam, a następne z czasem też brzydną i w końcu wykopię te liliowce gdzieś na tył ogrodu, bo już nie mogę patrzeć na te liście. Twoje liliowce są przepiękne
Basiu w realu wygląda to znacznie gorzej niż na fotkach, ale co poradzę, będziemy organizować materiały do przebudowy ogrodu w części zalewowe, czy to coś da nie wiem, mam nadzieję, chcemy ograniczyć przepływ przez ogród powodzi z 60 metrów do 15-20 m, spiętrzy się mocno, pewnie stracę to co nad rowem ale może zniszczeń będzie mniej na mniejszym terenie i może nurt mocniejszy nie zostawi wtedy tyle tego mułu.....tak zgadujemy....o ile całej konstrukcji nie przewróci pod naporem wody.....
Kobieto moje mają liście zmasakrowane obecnie po gradobiciach i powodziach.
Generalnie jest tak, ze jak liliowiec przekwitnie to te liście trochę żółkną, mogą brązowieć, ale jak się raz poobrywa zaraz następne puszcza i są świeże do jesieni. Moje w tym roku tak nie będą miały, trudno, przeżyję. Ja te rośliny uwielbiam za wczesny start wiosną, cudne kwitnienie, niezawodne i długie jeśli dobrze dobrać odmiany( są liliowce pachnące, są powtarzające kwitnienie)nornice ich nie jedzą( karczownik tak)suszę wytrzymują, zalanie również, przebarwiają na żółto jesienią liście, wiosną jeśli się zniesie zimowy brzydki wygląd łatwo ręką pozbierać te liście na kompost, raz dwa i rabata jak nowa. Do tego przy gęstym ich nasadzeniu, zero chwastów na takiej rabacie
Sylwia, na zdjęciach Twoje liliowce są o wiele ładniejsze od moich, uwierz. Moim liście żółkną na okrągło - przed kwitnieniem, w trakcie i po. Ogród mam generalnie raczej suchy, w tym roku ulewy, które były w mieście, omijały okolice mojego ogrodu zupełnie. A mimo tego, liliowce mają brzydkie liście. Jeśli je zerwę, zostaną całkiem łyse. Znacznie lepiej prezentują się te, które zanikają na zimę - właściwie to brązowienie jest problemem tylko u zimozielonych.
Cieszę się, że pomimo tych zalań masz rośliny, które są niezawodne i kwitną u Ciebie tak pięknie.
W przed ostatnim odcinku Mai w ogrodzie był też zalewany ogród I tam właściciel robił takie murki z kamieni by zmienić trochę nurt tej zalewowej fali, by skierować ją trochę na inny tor, ja może niedokładnie tłumaczę ale coś w tym stylu. Dodatkowo strumyk, który tam przepływał jego brzegi okładał konarami i gałęziami takie zapory, może to też trochę by zniwelowało ewentualne szkody
Kurcze to nie wiem, ja nie mam z nimi takiego kłopotu.... Może by im pod korzeń zajrzeć może tam jest przyczyna....
specjalnie dla Ciebie bez kadrowania
Właśnie coś w tym stylu myślimy tylko z desek( podwójnych)i stempli budowlanych. Z betonu na dużym ogrodzie nie mogę, a do tego gdyby się nie sprawdziło to deski rozkręcę i zrobię coś innego z nich, a beton trzeba skuwać
Będzie tama
Super fotki, był sprawdzian wytrzymałości niektórych roślin ogromny . Każde lato masz inne. Pamiętam jak w którymś programie Mai kobieta pokazywała ogród kilka lat po zalaniu, też musiała zrobić przeróbki.
Ula nie tama raczej wybudowane koryto do poprowadzenia spiętrzonej wody.....potem trzeba wymyślić jeszcze przejście z jednej strony na drugą i musi być w powietrzu