Pomysł mój, wykonanie wspólne z Emusiem....niestety po przebudowie przestanie istnieć, rośliny w podobnym układzie powtórzę na pewno, ale drzewa raczej nie będzie gdzie zamontować ponownie.....choć może spróbujemy, albo urodzi się nowy pomysł
Kogutek
Elu ja wapno dawałam przy przygotowywaniu tej rabaty, potem jesienią mączkę bazaltową i wiosną ponownie po trosze jednego i drugiego. No nic zobaczymy, w rabacie powalczę, w łące nie ma jak walczyć.
Dziś ratowaliśmy Kącik zadumy koło zamulonego oczka. Bo bale po zamuleniu spróchniały i zaczynał się przechylać, na razie podratowane, ale przynajmniej dwa bale do wymiany, kolejne dwa obrośnięte różami pnącymi nie ma jak wymienić bo to 8 letnie róże. Actinidia po ubiegłorocznej powodzi padła na amen
Sylwia, bogactwo niesamowite cebulowych.
Skrzyp - wczoraj słuchałam u KB, że skrzyp nie lubi zbyt żyznej ziemi, wtedy jest mu za dobrze. Kwaśność ponoć niewiele do tego ma. Ale czy tak jest? ... nie wiem, u mnie wciąż się pojawia, ale zdecydowanie jest go mniej, głównie na wiosnę, potem jakoś odpuszcza.
Kasiu teraz żeby się na drugą stronę przedostać, albo rozbieramy śluzy, albo skaczemy przez nieOby zdały egzamin bo utrudniają komunikację jakby nie patrzeć
To mój na żyznej rośnie bo u nas głównie trzecia klasa gruntu. A na tą rabatę przy przygotowywaniu dodatkowo poszedł obornik granulowany owczy i kurzeniec. Z kwaśnością może cos być na temacie bo początkowo pojawiał mi się na wrzosowisku, nie jakoś dużo, ale pojedyncze sztuki wyrywałam. Skrzyp i powój u mnie nie do pokonania, ale w chwili obecnej podagrycznik wychodzi na prowadzenie tak w podwórku jak na różance i teraz w łące też w dwóch miejscach sporo widzę - u mnie jest nie do pozbycia, jak nawłoć bo przychodzi od sąsiada. I na dwóch bylinowych perz.
Zazdraszczam Tym co mają ogrody otoczone innymi ogrodami lub budynkami i nic się im nie nasiewa z zewnątrz. U mnie obecnie mniszkowo. Kiedyś nie miałam wcale, ten akurat przywędrował od sąsiadki z łąki, też walczę, ale to walka z góry przegrana bo za siatką rok w rok pole dmuchawców. Obecnie u mnie też mimo koszenia co tydzień, one nawet przy samej ziemi potrafią się zrobić. Tak sobie myślę, ze ta nasza powierzchnia ogrodu mimo, że pozwala na wiele to jednak z pielęgnacją mocno nas ogranicza. W małym ogródku tych moich chwastów można się pozbyć raz, dwa i na zawsze, a u mnie jak nie w jednej części ogrodu to w następnej zaraz się pojawiają.
Zauważam też, że największymi siewcami chwastów są mrówki, naznoszą tych nasion i potem wschodzi to bez opamiętania. ale o dziwo rośliny szlachetne takie mrowisko wykończy w ciągu sezonu.